Szubienica
Na szarym
dziedzińcu ładna szubienica stała
Z drewna
sosnowego zbudowana
W mroku
bielą jaśniała
Miłym
zapachem żywicy
Sześcian
szarego dziedzińca wypełniała
W rogu
betonowego placu
Żółty
mniszek
W szczelinie
z odrobiną ziemi wykiełkował
Prowadzą
skazańca, mija mnie twarz wychudzona
Pytam cicho:
gdzie pan idzie?
Na szafot
mnie dostarczyć dzisiaj muszą
Będą mnie
wieszali
Co pan
uczynił?
Nic, to mój
własny proces
Nazywam się
Franc, Franc Kawka
Skazali mnie
rodzice, życie
Świat cały,
sąsiedzi
I ta pani ze
sklepiku pod moim mieszkaniem
To za takie
rzeczy wieszają?!?!
Tak byłem
sam sobie prokuratorem
Oskarżyłem
się i osądziłem
Jedyny
rozsądny i sprawiedliwy wyrok
Zadzierzgnąć
na sznurze, powiesić
Teraz
zauważyłem, że nie ma wokół nikogo
Na szarym
dziedzińcu
Na sosnowej
szubienicy
Huśta się
chłopczyk mały
Podchodzę i
pytam:
Jak masz na
imię dziecko?
Franuś,
Franuś Kawka proszę pana
Grzecznie odpowiada ….
R