Smutnych
obrazów kondukt pogrzebowy
Patrzyłem na człowieka w sztok pijanego, który okrył się dywanem
w barwne kwiaty, obok wymiociny w kolorze nijakim i przekraczająca go żona w
blond włosach ukryta, szukająca na podłodze kluczyków do srebrnego audi, jej wzrok
zimny i bez emocji, jakby patrzyła na trupa.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem na konanie miłości Mileny i Karola.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem na dziewczynę i chłopaka szarpiących się na przystanku
tramwajowym.
On w szał odziany, ona w łzy kapiące.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem na róże podeptane pod stopami emocjonalnej szatynki i
na ich ofiarodawcę ze spuszczoną głową i uginającymi się pod ciężarem smutku
kolanami.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem na twarz upokorzonego dziecka stojącego bezradnie w
kącie szkolnego boiska.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem na los mojej udręczonej matki.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem jak starość zabiera mi ojca.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Patrzyłem jak śmierć kładła swe dłonie u wezgłowia łóżka Tadzika.
Myślałem, że mnie to nie spotka…
Myślałem, że mnie to nie spotka…
R