Sens
bezsensownego istnienia
Jasiek Sz. Wyruszył
na łowy, za „Siekierę”, chłopy budują boisko „Orlik”, tam się nie pożywi, za
ciężko zapierdalają by ich o kilka złotych prosić a i strach
bo nie lubią nierobów to i w ryj przypierdolą.
- Kurwa
jebany listopad, przecież też jest pięknie, dlaczego te chuje turysty nie
przyjeżdżają, pomyślał zmiażdżony głodem alkoholowym.
Pokręcił się na ulicy głównej przecinającej wioskę Cisna, tyle
tylko wskórał że wiatr mroźny zsiekł Go na Sopel lodu,
wrócił za ‘Siekierę” przycupną pod wiatą obok pięknego STUDEBAKERA US 6 i jak
dziewczynka z zapałkami popadł w sen biedny i krótkotrwały.
Otworzyły się podwoje Mary i wychodzi do Jana gość w bieli, na
boso i w aureoli, w pierwszym odruchu już bezwarunkowym Janek wyciąga rękę i
mówi „Daj na wino”. Postać bezszelestnie się zbliżyła i szepnęła „Spierdalaj chuju”.
Domyślając się że to jakaś Osoba święta
odgryzł się spod STUDEBAKERA.
- To ty kurwa z nieba i tak do
człowieka?
- Z nieba czy z dupy, co ty robisz ze
swojego żywota, gdzie twój cel, twoje marzenia, wysiłek twórczy?
- A co, Ty nie wiesz chyba ile trzeba się nazapierdalać
po wsi żeby nazbierać na wino, Wy to do Chrystusa jak Wam brakuje, woda na wino
i już pijecie, a ja, jak to nie pracuję, a stres zawodowy, wyskakuje z za węgła
na „klienta”, czy ma silne serce? czy się nie
przestraszy, da złotówkę czy w gębę.
Postać w bieli odrobinę się udobruchała.
- No dobra można to potraktować jako pracę, ale gdzie dbałość o
powłokę cielesną, o ciało?
- Dba się, dba – na to Janek, w tamtym roku zimą na jednej ręce
czołgałem się do Siekiery bo wstać sił nie stało,
przez śniegi w kierunku światła, turyści przejechali mi samochodem po nogach,
dzięki ci Panie był mały, zawlekli mnie za to do lokalu i odtajałem, musieli
uważać niosąc mnie żebym się nie złamał, bo byłem już solidnie zmrożony i nic
mi się nie zginało.
Tego w bieli trochę to przekonało, ale nie dał za wygraną i
odparował.
- A cel to gdzie?
- A jest, codziennie chcę uzbierać na wino, wielka zapalczywość
we mnie, żar straszliwy, cały czas myślę o tym, wszystkie sprawy nad to
przekładam, modlę się rano bym nazbierał.
Białego to wytłumaczenie zadowoliło.
- A marzenia twe
człowieku?
- Są, są ,chciałbym wygrać na loterii
fabrykę win prostych, byłbym jej dyrektorem, część produkcji za darmo bym w
Cisnej rozdawał, o kurwa ale by pięknie się działo ….
Anioł zadumał się chwilę i wyrzucił z siebie.
- To na chuj Oni mnie tutaj przysłali,
przecież ten osobnik jest zdrowy ….
R