,,,Ropuch Władka

 

 

       Władek wracając z „Siekiery” przystanął na oświetlonej księżycem świeżej łące mieniącej się srebrem niepokojącej poświaty, odpalał właśnie skręconego papierosa i spostrzegł ropucha który mozolnie gramolił się krok za krokiem, w sobie tylko wiadomym celu. Władek przypomniał sobie że w szklarence którą właśnie postawił zalęgły się ślimaki, nie zastanawiając się wiele podniósł ropucha, wsadził do kieszeni i rzekł:

- Popracujesz sobie trochę, trzeba wyżreć ślimaki.

Mocno lawirując dotarł do ogródka i z zadowoleniem wyciągnął pozyskanego pracownika i usadowiwszy go na żyznej, wyrobionej ziemi przykazał:

- Na jutro masz zeżreć te ślimaki, no do roboty, ja idę się przespać bom zmęczony.

Na drugi dzień Władek obudzony kacem, jak ta pustynia Natacama, począł krzątać się po podwórzu, zleciał pracowicie cały dzień, wieczorem przy otwartych drzwiach do warsztaciku Władek gwintował śrubę do ciągnika, snop światła padał aż do jabłonki którą zasadził w ubiegłym roku, wzrok Władka padł na niekształtną istotę człapiącą niezdarnie w stronę wsi. Gospodarz podszedł i ujrzał ropucha, przypomniał sobie o ich wspólnej wędrówce wczorajszej nocy. Ropuch zatrzymał się i w jego pięknych czarnych oczach rozbłysł zdawać by się mogło wyrzut żalu.

- Człowieku, aleś mnie urządził, ale ja jestem niezłomny i niepokonany, wracam do siebie, pragnę odzyskać wolność nie chcę twoich ślimaków.

Tak Władek odczytał to spojrzenie płaza i serce mu drgnęło jak słabo umocowana śruba w imadle podczas gwintowania.

Wziął stwora w dłonie i rzekł:

- Chodź odniosę cię na miejsce, może masz żonę i dzieci, Ja cię wyrwałem z twojego życia.

Człowiek i ropuch brnęli przez mrok swych istnień wspólnie, na zakręcie drogi przy rzece była mała łączka z której Władek wziął w jasyr brańca. Ułożył płaza pod sporym liściem końskiego szczawiu i rzekł:

- Przepraszam, jak by mnie tak ktoś zgarnął z mego życia też bym się wkurzył.

Do „Siekierezady” z tego miejsca był już tylko kawałek więc Władek wstąpił na jedno czy dwa piwa i opowiedział mi o tym jak dwa stworzenia spotykają się na skrzyżowaniu życia w kosmosie i się poznają, a później od siebie odchodzą, a te krótkie spotkania są tak ciepłe i wzruszające że dają siłę by trwać dalej i współczuć jedno drugiemu, że dźwiga tak ciężkie brzemię.

- Łaskę istnienia …

 

Powrót

R