Romeo i Julia

 

 

 Dokonując jakichś absurdalnych zakupów w hipermarkecie budowlanym, miałem chwilę czasu na obserwację otoczenia. Moją uwagę zwróciła para młodych ludzi płci różnych, czyli woman i man, kontemplujących zieloną muszlę klozetową i identyczną w kolorze deskę sedesową.

Para byłą w wieku gdzie On powinien stać pod balkonem Julietty i zawodzić oraz wyć żałośnie jak pies, rozdrapując wściekle pazurami darń, a Ona krusząc dłońmi kamienną balustradę z pożądania i rozdrapywać ściany jak kotka w rui. On powinien rozdymać nozdrza jak ogier czujący chęć klaczy, a Ona jak wadera z wściekłości miłosnej przegryzać gałęzie grubości ludzkiej ręki sterczącą nad balkonem. A Oni dyskutują nad ceną muszli z sedesem w promocji!

Z tej sceny wysnułem prosty wniosek – pożądanie materii tłumi właściwe pożądanie.

Hipermarket oferuje hiper kicz, obdziera bezlitośnie z romantyzmu skazując tę biedną parę na niemożność nieposiadania materii, czyniąc z ludzi starców już za młodu, i tak oto wpatrując się w czeluść swej przyszłości usytuowanej w zielonej muszli klozetowej w bardzo dobrej cenie plus deska sedesowa gratis, Romek i Julka przeszli do następnego aktu – działu papieru toaletowego. Logika spożywania jest nieubłagana, w epilogu zawsze się wydala.

Nie mam pretensji do współczesnego Romka i Julki. Po prostu przeraża mnie podaż gór materii i ich wchłanianie przez nas wszystkich.

 

 

Powrót

R