Prawdziwa
„Siekierezada”, bądź zgubny wpływ palenia papierosów.
Zima po „ jaja”,
piździ śniegiem, do „Siekiery” wchodzi
Wiluś i mówi
- Biedroń kazał przekazać, że ma rogi do sprzedania (oczywiście
chodzi o zrzuty jelenia). Pakujemy się z „Jajem” do uaza i ruszamy na Roztoki
do starej strażnicy WOP, gdzie stacjonuje Biedroń. „Z ledwą biedą” przybywamy
na miejsce, witamy się z gospodarzem, po czym ten prowadzi nas na strych, jest
lekko podpity, cała sytuacja pachnie jakoś dziwnie. Dotarliśmy na poddasze pełne
pajęczyn, starych gazet, skrzyń i licho wie czego. Sceneria przypomina
angielski dom z horroru. Pali się mizernie, obsrana przez muchy żarówka,
rozglądamy się po kątach ale żadnych rogów nie widać więc zapytuję
- To gdzie kurwa są te rogi?
Biedroń z szelmowskim uśmiechem łapie za stojąca przy ścianie
siekierę, zwinnym ruchem gasi światło i oznajmia;
- A tutaj kurwa są, na mojej głowie, a siekiera jest naostrzona
dodaje skromnie. I co mi zrobicie, jestem niewidzialny – triumfuje.
Głuchy plask i kupa rumoru, Jajo zapala żarówkę i chucha sobie
na pięść. Biedroń leży zakrwawiony w pajęczynach, Jajo nachyla się nad ofiarą i
komunikuje:
- Jak człowiek chce być niewidzialny, ty głupi chuju to nie pali
podczas niewidzialności papierosa.
Wracamy do Cisnej, Jajo skoncentrowany miesza biegami, a ja z
zachwytem patrzę na mego wybawcę i świat który prawdopodobnie dla mnie ocalił.
Po chwili zadaję na głos pytanie:
- O co mu kurwa chodziło?
- Chyba chciał nam pokazać własne rogi, wyjaśnia Jajo i jedziemy
dalej przedzierając się przez zawieje śnieżną równie mroczną i grząską jak
myśli Biedronia.
R