Potęga sromu

 

 

       Podtytuł roboczy – czy srom może wytrzymać przeciążenie 9 G, kto ma większe szanse na przeżycie podróży kosmicznych w razie potężnych przeciążeń grawitacji.

Mietek leżał pod kołami chevroleta C 60 za „Siekierą” i żuł trawkę, na pace leżał Janek i opalał swe zmęczone ciało, błękit nieba rozpostarł się nad Cisną jak jakaś wielka szmata, samotny ładny cumulus żeglował jak zagubiony okręt na bezkresnym Pacyfiku, na łąkach wokół żółte kulki jaskrów zawieszone w przestrzeni, roje owadów zajęte pracą, sielskość czerwcowego dnia po długotrwałych opadach deszczu.

Błogą ciszę przerwał szum odrzutowca który wychylił swój błyszczący ryj zza Góry Jabłońskiej.

Patrząc na ten starek powietrzny, cięższy od powietrza Mietek rzekł do Janka:

- Słyszałem od lotnika z Dęblina jak piliśmy w tamtym roku za „Siekierą” że testowali „babę lotnika” i wirówka się zjebała, doszło do 9 G i wszyscy widzieli jak srom się jej wywinął następnie zawinął na nią, tworząc kulę … i przeżyła.

- No to jak by polecieli w kosmos, to chłopy nie dadzą radę, a one wytrwają – zaniepokoił się Janek z wyżyn paki chevroleta.

- Za chuja, jaja popękają, a kutas wydłuży się do kilometra i pęknie jak cienki makaron – ja pierdolę!!! – dodał przerażony.

- Tak Janek, potęga sromu jest nieograniczona, kosmiczna wręcz – rzekł z dołu Mietek, w głosie jego brzmiał zachwyt i przerażenie.

- Mamy tam jeszcze co?, to polej, zmienił temat Janek trzymając w dłoni pustą szklankę.

- Tak, to jest potęga …powtórzył Mietek patrząc w błękit kosmosu, który jest podobno szary, uniósł się, polał sprawiedliwie i łyknął resztę wina z gwinta, po czym rzucił w górę butelkę i razem obserwowali jak obraca się w powietrzu na podobieństwo tej kości, co to ją rzucił ten małpiszon na początku Odysei Kosmicznej …

 

Powrót

R