Pocztówka z
Cisnej ze znaczkiem Siekierezady
Już połowa lipca, zieleń szczęśliwa wybujała i zatrważająco dojrzała
bo nasyciła się słońcem i napiła wodą. Za Siekierą kolejka zgarnia co raz
to nowe tłumy ludzkie w swe wagoniki. Turyści wypełniają proste schematy wypoczynku,
zazwyczaj jeden robi to co drugi: wsiąść do wąskotorówki, najeść się i napić,
co bardziej ambitni lezą w góry. Jasiek Raper jak żołnierz na wpół martwy tkwi
na swym posterunku. Pilnuje parkingu w Cisnej i żebrze najczęściej na „piątki”.
Ciało go już nie słucha i z tymi zaburzeniami neurologicznymi tak
sobie całe dnie rapuje. Mietek przeniesiony z więzienia sanockiego pod Krosno.
Jeszcze nie miał rozprawy za nożownictwo. Cypis, Zbyszek, Staszek piją wino za
dużym sklepem. Dołączył do nich Kiper, który niebezpiecznie popłynął, gdy
patrzę się na niego wzrok odwraca jak zbity pies bo jeszcze chwilę i siebie już
opuści, tak jak wszystko już opuścił, i nie ma w sobie żadnej odpowiedzialności
za bliskie istoty bo chyba już nie może jej mieć bo jest chory na alkohol.
Witek snuje się w nocy jakby przed chwilą wstał z grobu i nie wiadomo czy
jeszcze wie, że istnieje czy już nie ma tej świadomości. W jego wzroku prośba
niema: „chcę pić, chcę pić, chcę zapić się na śmierć”. Baflo biega po wsi
obnosząc swą nerwicę psychoruchową, Zgrzewka narąbany już od rana udaje
orangutana, stary Fudżisa ma jakąś chujową medyczną diagnozę, leży w chałupie i
nie wiadomo co z tego będzie. Turyści znowu wsiadają do wagoników kolejki za
Siekierezadą, a ja lepię znaczek z Biesem i Czadem na tę kartkę pocztową,
wysyłam do nikąd, tam gdzie odchodzą dni, ludzie i myśli moje. Patrzę ze
smutkiem jak listonosz nieistnienia odchodzi w stronę poczty zagłady światów i
jak to wszystko leniwie i normalnie się odbywa. I w torbie tego bezdusznego
listonosza wędruje ta pocztówka z Cisnej ze znaczkiem Siekierezady.
R