Pierogi z bryndzą i szpinakiem

 

   Kurwa tzw. „rodzinki” to zmora biura bezpośredniej obsługi klienta w Siekierezadzie, kurwa wkurwia mnie poziom decyzyjny takiego organizmu, albo wręcz jego brak. Panie są bardziej wkurwiające, drobiazgowe, wypytujące, podejrzliwe i nieufne. Czuję się jakbym był na przesłuchaniu.

- Proszę pana czy te pierożki są dobre?

- Pyszne – odpowiadam, a chciałoby się w myślach dodać, że „nie kurwa, spleśniałe, zjełczałe i zajebiście gigantyczna chujnia”.

- A czy tę bryndzę robicie sami?

Nie wytrzymuję i udzielam szczegółowej informacji:

- Tak, doimy owce za Siekierą, a jak ma stresa i nie chce dać mleka, to ją ruchamy i wtedy popuszcza i bryndza wychodzi z tego jak chuj, a trawą jej dupę podcieramy i to jest właśnie ten szpinak.

   Pani wynosi się z lokalu wykrzykując:

- Cham, już ja wam zrobię reklamę!!!

- A idź w pizdu – udzielam sobie ukojenia, a pani szczegółowej informacji.

 

Powrót

R