MARIA ANTONINA IDZIE NA SZAFOT

 

 Taki ładny dzień a Maria Antonina idzie na szafot, jakoś tak chujowo, całe życie było usiane podawanym z rączki pokarmem

Nieraz się po nim łaziło, snuło się egzystencję w luksusach, wysiadywało na ciepłym gniazdku a tu będzie trach i po łbie.

Widownia podziwiała mieniące się ozdobne pióra, w które ta cała DAMA była odziana, zachwytów nie było końca, że taka dostojna, zwinna, wybitna i w ogóle.

Jakiś ludowy trybunał orzekł i trza iść w kierunku kata opiekuńczych dłoni.

Władek złapał kurę za nogi, położył łeb na pniaku i ciach siekierą.

Kura nazywana Marią Antoniną skończyła w niedzielnym rosole.

 

Powrót

R