Mam wątpliwości

 

Grudzień w Bieszczadach

Zawłaszczył białą dłonią wszystkie łąki.

Idę pod moją górę

Którą łemkowie Horbem nazwali – czyli garbem.

I mam wątpliwości czy iść dalej.

Zwątpienie smaga mnie biczem zeschłej trawy

I nawet się nie bronię

Nawet  nie zasłaniam

Bo mam wątpliwości czy iść dalej

Kiedyś przyjdzie wiosna

Zakwitną białe przebiśniegi

Swymi śnieżnymi kwiatostanami

Pokryją obrzeża łąk jak delikatny bandaż ulgi

Opasujący zimowe rany

A ja mam wątpliwości czy dalej wędrować

W głąb czasu, w nieznane

Odchodzą na zawsze istoty, z którymi podróżowałem

Tym szarym autobusem zwanym życiem

A ja stoję na tym samotnym przystanku

W środku swojego istnienia

I mam wątpliwości

Czy wsiadać do następnych

Sunących przez mgłę pojazdów

I kiedy z nich wysiadać

Tłumy ludzkie mnie otaczają

A ja czuję się taki samotny

Z walizką swego losu w dłoni

Stoję na przystanku, którego nie ma

W połowie drogi do swego domu

I mam wątpliwości czy iść dalej

Kiedyś wzejdzie wiosenne słońce i stopi lody

Które zabierze rzeka Solinka

Do naszego morza marzeń – Soliny

I mam świadomość kruchą tej nadziei

Ukrytej w mrokach przyszłości

Ale nadal mam wątpliwości..

…czy iść dalej…

 

Powrót

R