Lotna
Brygada
Ciąg dalszy z relacji – rozbudowa „siekiery”. Listopad darzy nam
wciąż błękitem nieba, te jebane bogi lubią nas i chętnie wspierają nasze
dzieło. Przychodzimy z Miśkiem
-Wy jebane chuje, pierdolone nieroby, wypierdalać chlać za „siekierę”
na tory i nie zawracać nam pizdy… poradzimy sobie.
Za chwilę przyczłapał skruszony Baflo
i czepił się taczek, co rusz wypierdalając się na
glebę wytrwał godzinę – dobre i to, za Baflem
przyczołgał się Wiesiek. Pobił rekord Bafla i wytrzymał
dwie godziny, grunt to ciągłość pracy na budowie.
Na Bafla trzeba uważać i nie powierzać mu prac na wysokości,
bo może go stamtąd zdjąć padaczka, która wczoraj go sponiewierała i cały ryj ma w siniakach, każdy z pracowników ma jakiś słaby punkt,
ale należy dostrzegać raczej zalety, które posiadają, czyli możliwość ruszania
się do trzech win jeden litr karton i jeśli nie nastąpi syndrom „o jedno wino
za daleko” idzie wytrzymać. Niektórzy machają łopatą w czynie społecznym na
zupełnym spontanie, na moje pytanie:
-Dlaczego?
Taki np. „Kaktus” odpowiada:
-Też chcę
mieć swój udział w tym zbożnym dziele.
Przypominam
sobie tych wszystkich szajbusów, którzy uczestniczyli
w budowie tej całej Siekierezady i nie mogę uwierzyć, że szaleństwo też potrafi
stworzyć logiczny konstrukt.
Stoimy z
Miśkiem pod postawionymi już krokwiami, zadzierając głowy patrzymy z wizją w
przyszłość, Misiek mówi przerywając milczenie:
-Ale kurwa będzie jazz.
-Będzie kurwa jazz jak chuj. – potwierdzam.
A cała nasza
lotna brygada jest już „o jedno wino za daleko” i kurwa
niech mnie diabeł przeklnie i każe mi chodzić na msze codzienne i być ministrantem,
jeśli nie zobaczycie, że na tym naszym cudownym obłędzie powstanie logiczny, konstrukt.
….i wola nasza jak chuj nabrzmiały, że tak będzie… bo za nami
stoi nasza lotna brygada…
P.S. Podobno Wojtek Stolarz Podłogowy szykuje nam trochę podłogi
na antresolę dla pojebanych muzyków…
Kurwa niech się dzieje ten obłęd, bo jest
po chuju..
-I po piździe też… - dodaje Misiek….
R