Linijka Buli
Stoimy na baczność
przed klasą matematyczną, strach i lęk, za chwilę nadciągnie Wecek z nieodłączną kawą w ręku. Zasady edukacji były
trochę inne niż dzisiaj, bardziej bezpośrednie. Uczeń częściej słyszał prawdę o
swym potencjale intelektualnym np.” jak ci pierdolnę
w łeb to ci tablica odda – debilu”, albo słynne rzuty zeszytem i twierdzenie,
że próżnią twego mózgu można by pompować w cyrku balony.
Wszyscy mamy
tornistry, ale jest jedna osoba która wyróżnia się –
to geniusz Bula trzymający skórzaną, urzędniczą
teczkę swego dziadka sprzed wojny, pierwszej wojny światowej. Wchodzimy do
sali, na rozkaz siadamy, Wacek coś tam zadaje, Bula
znudzony gdyż powtarza klasę, otwiera przepastną torbę, wyjmuje z niej krzywy
jesionowy kij i pieczołowicie przykładając go do kartek zeszytu matematycznego
rysuje marginesy. Te zaś są odzwierciedleniem kija – czyli
jak zakręty na Górze Jabłońskiej. W swej drobiazgowej
zapalczywości nie zauważył stojącego za jego plecami nauczyciela. Wacka mało co mogło zaskoczyć, ale to było ponad jego siły,
chwycił kij – czyli linijkę Buli z niedowierzaniem podsunął sobie przed oczy i
rzekł – KURWA, KURWA marginesy rysuje krzywą metrówką prosto z lasu i wyszedł
wzburzony pierdolnąwszy drzwiami…..
R