Łącznik

 

 

W restauracji Zacisze –libacja po wypłacie, nie byle, jaka bo dwu tygodniowa. Pierwszy tydzień zabawy upływał w miarę harmonijnie, ale po siedmiodniowym chlaniu otwierały się już powoli bramy piekieł i działy się czary i cuda, działa się Sodoma i Gomora. Tadek dawał w grdykę ostro, w Tadku podkochiwała się kelnerka tego szacownego przedsiębiorstwa, wykonując swoje czynności zawodowe, roznosząc po sali kufle pełne piwa zauważyła z niepokojem, że na kolanach Tadka siedziała jakaś Pani wiercąc się dziwnie. Kelnerka odłożyła tacę na wolny stolik, podeszła do Pani i walnęła ją w ryło, cios był emocjonalny, czyli silny, Pani zniknęła pod sąsiednim stolikiem, cała sala zamilkła i z konsternacją wszyscy utkwili wzrok w sterczącym łączniku, który przed chwilą spajał Tadka z Panią, a teraz kolebał się na boki prężąc się gibko i chi bitnie….

 

Powrót

R