Ja w sprawie psów

 

 

Po każdej majówce i wakacjach we wsi Cisna wypoczywający zostawiają kilka psów, znaczy się wyrzucają je, bo są już niepotrzebne. A to znudził się dziecku, a to umarł ich opiekun, a to coś tam.. Po tym maju sam zostałem zaszczycony przygarnięciem malutkiej, czarnej suki rasy nijakiej z zieloną obróżką w kwiaty z napisem „HILTON”. Mój kolega Szaman przygarnął ciemnego setera (jemu trafił się markowy pies), rozmawiamy w „Siekierze” wieczorem o tym niecnym procederze gardzenia psią miłością i słyszę wiele głosów oburzenia. Przerywam tą emocjonalną dyskusję i mówię:

-Słuchajcie, ale jest w tym i dobra strona, taka optymistyczna i pełna ufności, że Ci ludzie, którzy porzucają te istoty wierzą szczerze, że na świeci są od nich lepsi ludzie, którzy przygarną te skrzywdzone stworzenia i się nimi zaopiekują…

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R