Jaskrawość
jaskrów
Jaskrawość jaskrów na łące czerwcowej świeci taką niefrasobliwą
radością jakby śmiech dziecka wszędzie rozbrzmiewał, jakby słońce pokruszone
mrozem kosmosu spłynęło deszczem swych drobin na tę zieleń wzburzoną wiatrem od
Honu.
Jaskrawość
jaskrów świeci swą pogodą nawet w deszczowy poranek i nie mogę od niego oderwać
oczu, te kwiaty są takie oszczędne w swej formie, a takie ciepłe w swym
żółtym kolorze. Wracając do domostwa
Jaskrawość jaskrów na bieszczadzkiej łące płonie kolorem, w
szarości dreszczów niebo tonie i te jaskry jaskrawe jak odbicie gwiazd
niewidocznych drogę mi wytyczają. Jakże piękne jest to czerwcowe
przejaskrawienie żółtym kolorem, jaki piękny jest ten dar jaskrawości jaskrów
na łące. Idę w mżawce ciemnej nocy do swego domostwa i śmieję się tak z niczego
i bez celu, tak jak te jaskrawe jaskry na łące. I rośnie we mnie to pragnienie,
by przez całe życie na łące mej duszy śmiały się te jaskry jaskrawe z Bieszczadzkiej
łąki. I zawsze w czerwcu pójdę jak ćma do światła, do tych jaskrów jaskrawych
święcących mi jak latarnia w mroku i przytulę się do ich żaru żółtego koloru…
R