„JANEK, HISZPAN, MIETEK I JEZUS”

 

 

   Janek z ręką zabandażowaną po wczorajszym zderzeniu z samochodem sąsiada, Hiszpan z zabandażowaną głową po przedwczorajszym zderzeniu z „Matką Ziemią” i Mietek owinięty na okrętkę jak mumia po spotkaniu z drażliwym psem stróżującym na magazynach w Dołżycy.

Siedzieli przy torowisku wąskotorówki za „Siekierezadą”, widok piękny trójka afgańskich weteranów po bombardowaniu. Słońce lipcowe grzeje sakramencko a chłopaki nie mają co spożywać a raczej za co. Wyjałowione mózgi mlęły powolnie myśli

- Ból, potworny ból- stwierdził Hiszpan.

-Oj boli życie boli zawtórował Jan. Mietek bawił się wiszącym na piersi krzyżykiem, ten znak męki Pańskiej podsunął mu temat dyskusji.

-Słuchajcie! Jezus wziął wodę i przemienił w wino.

- Jak to tak z wody zwykłej? –zmarszczył się Hiszpan.

-Tak po weselu mieli strasznego kaca i nie było już co pić, więc Jezus kazał przynieść wodę i pierdut zrobił z tego wino, wszyscy tak się schlali że hej!

-Żeby mieć taki dar…- rozmarzył się Jan.

-Trzeba mieć w sobie taką zajebistą moc, tak się wytężyć i mieć motywację.

-To my mamy- chce nam się pić- zauważył błyskotliwie Hiszpan.

-Nie, coś jest z nami nie tak, choćbyśmy się tu napinali godzinami, nie uzyskamy ani grama wina z wody- powiedział Mietek.

-Bo nie ma w Tobie wiary- gdybyśmy uwierzyli mielibyśmy tutaj rzekę wina- Hiszpan wskazał na Solinkę pod kolejowym mostem.

Mietek zasępił się- po chwili wycharczał:

- To nie o to chodzi, nie ma w nas harmonii, Jezus odnalazł równowagę pomiędzy Sacrum a Profanum i dlatego z lekkością mógł czynić cuda.

Z nami jest gorzej, my nie wierzymy w siebie, a co dopiero w możliwość uczynienia Kanny Galilejskiej.

-Ja wam udowodnię, że wierzę w siebie, a później zrobię wino z wody- krzyknął histerycznie Janek. Po czym stanął na skraju mostu i oświadczył:

-Najpierw uczynię z siebie ptaka i nie runę w otchłań ciemności, a później zrobię nam wino.

I słowo stało się ciałem.

Przerażony Mietek z Hiszpanem poderwali się na nogi, zaś na dole Jan wyzionął ducha.

Z żalem w głosie zapytali:

 „To nie będzie wina ?!”

 

Powrót

R