Ja już to kończę

 

Koniec czerwca, tkwię w tajfunie bezpośredniej obsługi klienta w „Siekierezadzie”. Wychodzę na zewnątrz o zmroku, spostrzegam żebrzącego Jaśka „Rapera”. Zwracałem mu już kilkakrotnie uwagę, więc tym razem biorę go za szmaty i wynoszę za róg „Siekiery”. Jasiek szamocze się jak ryba złapana w dziób czapli krzycząc:

-Zostaw Rafał, zostaw, ja już to kończę…..

Wypuściłem jego mizerne jestestwo ze swoich szponów, wyznanie jego cokolwiek miało znaczyć, dla mnie miało wyraz tragiczny:

Jasiek kończy swój żywot, Jasiek ma świadomość swego upadku i losu…

Leżał pod ścianą „Siekiery” nędzny i poskręcany, wił się jak robak nie mogąc wstać. Spojrzałem na niego i powiedziałem:

-Jasiek, żebraj tak, żebym nie widział i kończ to też tak, żebym nie widział, bo mnie to przeraża….

 

Powrót

R