Idealne
Białe Więzienie
Siedzę w wielkim pustym jaju. Biała skorupa poraża oczy i więcej
- cały mózg. Jestem nagi, dotykam dłońmi tą białą porcelanową skorupę, jest
gładka jak stalowa ściana i nigdzie nie ma pęknięcia i nigdzie nie ma odrobiny
przebarwienia, jakiejś skazy, która dałaby nadzieję. Siedzę w tym koszmarnym
jaju już nie wiem sam ile czasu i czuję się jak zmięty w grudkę kawałek
papieru, jak listek zżółkły i nadkąszony późną jesienią, jak przewrócony do
góry nogami żuk bezradnie przebierający odnóżami. Krzyczę i tłukę….
Tłukę w te białe ściany, ale nie słyszę własnego głosu. Ta
piekielna skorupa pochłania wszystko, dźwięk, ruch i czas… Ale nie myśli. Ten
sadystyczny twór wymurowałem sobie sam i trochę pomógł mi świat. Zbudowaliśmy
wspólnie to koszmarne więzienie, gdzie sam sobie jestem sędzią i klawiszem, sam
sobie jestem sędzią i ofiarą. Ja murowałem to jajo od środka. A świat od
zewnątrz. I tak stworzyliśmy to jebane dzieło, ten pierdolony kokon nie do
przebycia
Idealne Białe Więzienie.
R