Harnaś i
gwiazda
Ta pragwiazda, z której wszyscy jesteśmy zbudowani i której
jesteśmy dziećmi, ta pragwiazda, która rozbłysła potężną energią na drobiny (
dla niej), a dla nas wciąż giganty niepojęte, Ona zdecydowała o śmierci
Harnasia na Żubraczym. Człowiek ten został wezwany
przez pęd tej praeksplozji do dzisiaj galopującej jak
spłoszone konie w otchłani przestrzeni nieokiełznanej nawet przez Einsteina.
Człowiek ten otrzymał istnienie od nieprzypadkowej mieszaniny atomów, co się
zwie potocznie Bogiem, człowiek ten postradał je w mroźny dzień lutego a raczej
oddał ten depozyt w strugę tego pędu energii by zostało lepione nowe, gdzieś w
innej przestrzeni i innym czasie. Niby nic się nie stało dla tego
przerażającego wszystkie drobne istoty kosmosu, ale dla nas, tych żyjątek, tych
zorganizowanych samobieżnych białek ma to wymiar tragedii, odszedł jeden z nas,
wędrowców na drodze wytoczonego czasu naszego trwania. Matematycznie żadna
strata dla tego wszystkiego i olbrzymiego ponad nami, ale my istoty ludzkie po
drodze w tej lodowatej przestrzeni nabyliśmy eteryczna substancję, czyli duszę,
a w tych duszach mieści się miłość do drugiej istoty, która dzierży w swych
dłoniach istotną część składową tego pojęcia - czyli życie. Ta dusza powoduje reakcje
chemiczne, że po śmierci takiej istoty jak ja czy ty z oczu trzeciej płyną łzy,
bo nie masz większego daru do utracenia niż istnienie, ten piękny rozbłysk
światła na kilkadziesiąt lat ofiarowany przez energię tej pragwiazdy.
Żegnaj Harnaś i wracaj do tej wspólnej duszy świata i niech
Twoja dusza nie zapomni tego pięknego mikroświata, tych maleńkich gór
bieszczadzkich spowitych szarościami zimowego dnia i nas twoich towarzyszy, bo wspólnie
tworzymy legiony wojowników empatii, nie zapominamy o nikim z naszego tunelu
przestrzeni i czasu, bo po drodze w tej lodowatej próżni nabyliśmy duszę…
nabyliśmy duszę…
R