Hankom

 

Hankom – żona ciśniańskiego Hadesa, czyli Pezexa Grabarza. Malutka i drobna kobieta, zgarbiona od iście niewolniczej pracy, niewiasta, która kończąc harówę zasypiała na stojąco, a otwierając oczy widziała nadal harówę z lewej i prawej strony i na horyzoncie też, ta harówa żeglowała jak wielkie okręty na morzu udręki. W między czasie ot tak, chyba dla rozrywki nastąpiło sześć porodów i jedyna ulga w tym wszystkim to dym z papierosa wydmuchany i niknący w przestrzeni, jak te dni podobne bliźniaczo jeden do drugiego i jedyna ulga to łyk wina z brązowej butelki schowanej w sianie pod żłobem, żeby Pezex nie znalazł i nie oclił – znaczy się, nie wypił. Im więcej tych krów, tych świń, tych kaczek i kur tym więcej wypalonych „popularnych” i więcej brązowych butelek po winach, a Pezex dokładał ciągle roboty wychodząc ze starej, ludowej maksymy, że „baba jak nie ma roboty, to jej się pierdoli w głowie”, a Pezex pił, a Hankom tyrała, a cerę miała coraz bardziej ciemną od tych setek papierosów ulgi, a plecy miała coraz bardziej zgarbione – zdawało się, że to życie naciska ją swą potężną dłonią, by padła w końcu na ziemię. Pamiętam z dzieciństwa panią Oleksową, widząc ją zawsze przy pracy, kobieta socrealna wprzęgnięta w sidła i kierat męskiego świata, udręczona obowiązkami ponad miarę z lubością szła doić krowy, bo pod żłobem ukryte było wytchnienie – łyk wina z brązowej butelki i papieros wypalony w spokoju, ale to chyba za mało w tym życiu, żeby mieć tylko tyle przyjemności. Pezex później dostrzegał już żonę tylko wtedy, gdy był wkurwiony i chciał rozładować swoje zgniłe emocje. Hankom dostawała wtedy premię za swoją harówę – pięści i wyzwiska, wyzwiska i pięści…

Kobieta socrealna, wprzęgnięta w sidła i kierat męskiego świata.

Hankom – zwykła śmiertelniczka poślubiona bogu – ciśniańskiemu Hadesowi.

Hankom ze sztandarem znoju, z napisem „harówa i udręka” z papierosem „popularnym” w dłoni i lampką wina z brązowej butelki schowanej pod żłobem przeszła przez męski świat niezauważalnie, jakby Pezex wcześniej nie umarł to by pewnie nie zauważył, że żona mu obumarła, bo kobieta była wtedy niczym, bo kobieta jak nie miała zajęcia to we łbie jej się pierdoliło….

Hankom - kobieta socrealna, wprzęgnięta w sidła i kierat męskiego świata

 

Powrót

R