Fragment rzeki

 

Pochłonęły mnie tego lata obsesyjnie te trzy wioski zagubione w zieleni Bieszczadów, modlę się do nich, jak do Trójcy Przenajświętszej, kręcę na rowerze przez ich cudowną przestrzeń i ziemia ta mówi do mnie swym pięknem, i chciałbym ją zagarniać w ramiona i tulić do ciała i duszy, i jest mi lekko i pięknie w głębi siebie, bo czuję, że chcę jej, a ona mnie. I ta Wetlinka, jak zegar tej ziemi szemrząca w swym korycie pracowicie wyrzeźbionym jej cierpliwą pracą szumi swym głosem kojąco, że można by w tym dźwięku zasnąć w szczęściu na wieki. Zatrzymuję się na Zawoju w miejscu gdzie Wetlinka daje sobie odrobinę wytchnienia i zwalnia swój bieg niezmordowany w stronę kresu czasu bardziej naszego niż jej. Zostawiam rower i idę nad jej brzeg, ogarniam wzrokiem znajome miejsce gdzie w dzieciństwie przyjeżdżałem wędkować i letnią wieczorową porą czyhałem na opasłe klenie. Dzisiaj to miejsce wygląda tak samo, dobrze, że człowiek tutaj nic nie usprawniał i nie tworzył swego dzieła. Kucam i dotykam ciepłego żwiru i przemieszały mi się te dwie przestrzenie – dzisiaj i wczoraj, ale czuję pomiędzy nimi jedność harmonijną i raduję się potężnie, że oto dzisiaj patrzę na ten fragment rzeki, tak jak w dzieciństwie. Z takim samym szczerym zachwytem i podnieceniem. Wstaję i wchodzę na duży kamień, zastygam w bezruchu i patrzę w czystą wodę, która nieubłaganie wędruje. Spostrzegam uwijające się przy powierzchni zwinne ukleje, za nimi kleń jarzy swymi czerwonymi płetwami, a przy dnie prawie nieodróżniający się od podłoża lipień, przeciwstawia się nurtowi rzeki. Patrzę i się napełniam radością tego niepojętego daru, który otrzymałem, tego daru istnienia. Jestem tylko fragmentem tej potęgi życia, tak jak ta rzeka jest tylko swoim fragmentem, ale nawet w tej drobinie drzemie potęga niezmierzona, mam odczucie jakby moja dusza ze mnie wychodziła poczuwszy, że tutaj jest bezpiecznie i przyjaźnie. Mam poczucie, że moja dusza łączy się z tą piękną duszą świata, mam poczucie, że ta dusza świata jest moją duszą. Nie mogę oderwać zmysłów od tego pięknego fragmentu rzeki Wetlinki, od tego spektaklu, który dzieje się cały czas w tej przestrzeni i czasie. Nie mogę oderwać zmysłów od tej pięknej bieszczadzkiej przestrzeni i od tego pięknego bieszczadzkiego czasu, w którym zostałem posadowiony. Stojąc nad tym fragmentem rzeki oniemiały ze szczęścia mówię do siebie i wszystkiego w ogół.

Oto dzieje się moje piękne życie, oto płynie moje istnienie, tak jak płynie rzeka Wetlinka, oto dzieje się moje szczęście, fragment małego pogodnego bytu na tle fragmentu pięknej i cierpliwej rzeki fragment mojego cudownego świata.   

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R