Emanuelle
Prolog
Historia będzie to
piękna o wielkim uczuciu, o namiętności niespełnionej, o kilku wzwodach
utajonych, o ognistych spojrzeniach, małym kurewstwie
i zbrodni popełnionej. Z tych zdań kilku skleconych jeśliby były w krzyżówce
średnio bystry inteligent odgadłby natychmiast – kurwa
to o miłości. Forma dramatu tu się szykuje, żeby nie gadali
że tylko Shakespeare cudnie opisuje jak na polu miłości
krzyżują się chuje. Ja to wszystko opisuje, na własne oczy żem widział i
potomnym pragnę wyłożyć by ku przestrodze i rozwadze mieli, że cipa to wielka otchłań w której Titanic z
łatwością zginie, a chuj oręż okrutny i podstępny, który własnego rycerza ku
śmierci zawiedzie.
No to kurwa by tego wszystkiego nie
przedłużać popierdalamy do aktu pierwszego – Miłościa
nazwanego
AKT I –
MIŁOŚĆ
Baflo wyszedł z
„Siekiery” po północy, wypił cztery wina i do słusznych doszedł wniosków że dość już na dzisiaj, bo zrobiło się z tego
wczoraj. Minął ścianę murowaną dużego sklepu i wychynął twarzą swą umęczoną
wiecznym pragnieniem na trakt główny, nocą ciśniańską
osrany (przypisek autora – mówi się u nas „ciemno jak
w dupie” stąd ta wyszukana przenośnia).
Baflo przemierzał
ten trakt setki razy, znał na pamięć scenografię, głosy które
sennie wydawała śpiąca wiocha i nagle coś wzbudziło jego niepokój, zastanawiał
się chwilę i eureka – oto światło czerwone lśniło z witryny sklepu, wybałuszył
gały i ujrzał naga piękność stojącą bez ruchu za szybą, podbiegł do bariery
szklanej i nie mógł uwierzyć – piękna, nadobna kobieta, piersi kształtne jak
piętki chleba, uda jak wino dwa litry beczka – smukłe, ale i nie za chude,
cipka jak połówka jabłka
- O kurwa, o kurwa, o kurwa …
Emocje poniosły Bafla,
miłość pierdolnęła w zwoje mózgowe Bafla, a kiedy je znieczuliła popłynęła unerwieniem do
krwawego flaka, lekko już zdezolowanego i
zagnieździła się w sercu jak skała. Endorfiny
otumaniły swą chemią biednego człeka, promieniał, jaśniał i często się
onanizował. Obiekt pożądania uśmiechał się skromnie, ale zalotnie, można rzec
zachęcająco. Baflo na drugi dzień po dwunastej
wracając z baru witał się z ukochaną przez szybę, patrząc w jej niemrugające oczy rzekł:
- Nie możesz ukochana być bezimienną boginią, nazwę Cię … Emanuell (skojarzyło się Baflowi
z pornosem
który kiedyś byłby obejrzał i miał miłe wspomnienia).
Spotykali się kochankowie po kryjomu, noc skrywała ich intymne
porozumienia, nieraz mówiąc do umiłowanej przez szybę Bafla
nachodziły prostackie chucie, ale szybko przywoływał się do porządku, mawiał do
kochanki:
- Wybacz Emanuelle, to by wszystko
zepsuło, to całe ruszanie dupą, te obleśne słowa,
płyny fizjologiczne i cała otoczka ruchania.
Ach, ukochana może w przyszłości gdy
się lepiej poznamy, ale nie teraz, nie teraz, bogini ma, ja jako ten Abelard wytrzymam.
Emanuelle nie odzywała
się nigdy, ale jej jednakowy, stały, zachęcający uśmiech zdawał się potwierdzać
intencje wzajemności.
Ale uważaj czytelniku, oto nadchodzi burza, nadciąga groza,
przechodzimy do aktu drugiego a tytuł onego –
ZDRADA!!!
AKT II –
ZDRADA
Razu pewnego Baflo spóźnił się na spotkanie, przybił gwoździa w
„Siekierezadzie” i obudziwszy się z przerażeniem zobaczył że
już świta, zerwał się i pognał jako ten Rosynant
przed witrynę sklepu. O kurwa, o zgrozo jebana, to co
ujrzał nawet mnie jako osobę postronną rozpierdala. Oto na wystawie dwóch
sprzątaczy najaranych i najebanych
uczyniło sobie zabawę, wycięli Emanuell dwa otwory w
utwardzonym styropianie i ruchali ją bezlitośnie w
otwór analny i cipialny. Scena tej nieposkromionej samczości wstrząsnęła Baflem ale go nie zmieszała, uniósł kamień z ziemi i krzycząc:
- Emanuelle, ocalę Cię, ruszył z
szarżą na szybę i kiedy już miał pierdolnąć z sił
całych coś Go powstrzymało, spojrzał z niedowierzaniem na twarz ukochanej, a
ona nadal się czarownie uśmiechała:
- O ty kurwo
jebana, to tobie to odpowiada jak Cię ruchają, o w pizdu!!!
I w dupę, to ja Cię kochałem, o ja pierdolę …
Upuścił kamień pod nogi a jeden ze sprzątaczy pokazał Baflowi fucka
i nadal zajęli się zabawą.
I uwierz mi czytelniku, że teraz musimy razem przejść przez
najgorsze, zasuwamy do aktu trzeciego, ręce mnie rozedrgało, nie wiem czy
potrafię, ale jak mawia Sebastian w barze „Twardym trza
być nie miętkim”, więc się odważę
AKT III –
ZBRODNIA
To
co Dostojewski opisał z tym napadem na kantor
i siekierą w głowie to chuj, takiego mordu jaki Baflo
uczynił Cisna jeszcze nie zaznała.
Następnej nocy Baflo wypił tylko dwa wina więc można powiedzieć że działał na trzeźwo, z
premedytacją. Straszna rzecz, ale nie raz upokorzenia które
doznaje człowiek krew jeno obmyć może bo ona bardziej antyseptyczna dla
sumienia niż mydło.
By nie popaść we wstrząs anafilaktyczny opiszę to szybko bo tak się też to zdarzyło.
Godzina 24
- Baflo wychodzi z „Siekiery”
Godzina dziesięć
minut po północy
- Stoi przed szybą z kamieniem w dłoni, wzrok jak sopel lodu
świdruje ukochaną.
Godzina piętnaście
minut po północy
- Rozbita szyba, Baflo piłką do metalu
odcina Emanuell głowę
Godzina pierwsza w
nocy
- Baflo zrzuca zdekapitowane
zwłoki do rzeki Solinki z mostu kolejki wąskotorowej
za „Siekierezadą”, a głowę nadziewa na żerdź od
ogrodzenia, wcześniej oddając na nią mocz i mówiąc na koniec:
- Szkoda że nie chce mi się jeszcze
srać …
EPILOG
Opisałem z drżeniem
serca tę piękną historię miłosną Bafla
do manekina płci żeńskiej i niech ten dramat straszliwy piecze twe sumienie nim
zniszczysz dar miłości do krowy, do lalki dmuchanej, księdza czy zakonnicy …
Jest jeszcze taka
moda dzisiaj że jak ktoś zrobi książkę o niczym to są
takie recenzje kolegów, więc idąc za novum ja też tak chcę
RECENZJE
Mietek:
- Po chuju napisał, po chuju …
Dżondro:
- Kurwa ale żeby ją ruchali we dwóch,
jebane zboczeńce …
Baflo:
- Kurwa, to nie było tak tę szybę rozjebałem kawałkiem szyny …
Tadek:
- W pizdu, jak by mnie tak ktoś wyruchał to bym zajebał …
R