Dyptyk z
Jezusem
To będą dwie proste scenki rodzajowe z Siekierezady, to będzie o
Jezusie z Wołomina, a nie tym z Galilei, mówię to po to, by uniknąć zajebania
mojej osoby przez szwadrony moherowych komandosów.
Stacja
pierwsza
Noc sylwestrowa, wszyscy nadwyrężeni, wszystko dzieje się w zwolnionym tempie, Jezus kontempluje
wszechświat przy barze (pewnie dorabia jakiś dzień do odpoczywania), obok niego
torebka Syrenki, ta przeto oto azaliż wchodzi i prosi Onego:
-Jezus, podaj torebkę.
Ten chwyta damski majątek, sztywno obraca się w stronę
zainteresowanej i nim ta wyciągnęła dłonie, puszcza na glebę. Syrenka spogląda
w dół, później na Jezusa i znacząco mówi:
-Aleś, kurwa podał….
Stacja druga
Jezus kontempluje wszechświat przy barze, nie może już nic
wypić, bo jakby wypił, to by nie mógł przełknąć, jest już pełny i nic się w nim
nie zmieści, jego umęczone ciało, jest o tej porze tak czytelne, jak nowy
testament.
Gość od „nas” z troską spogląda nań i oceniając go jako
zmartwionego i pozbawionego środków płatniczych, wyciąga papierową dychę,
kładzie na czereśniowym blacie przed Jezusem i mówi:
-Masz chłopie, napij się, wiem co to znaczy nie mieć - i
poklepawszy Jezusa po plerach odchodzi….
R