Drżyjcie – nadciągamy…!

 

Nadciągam – ja, człowiek – wasza, bogów zagłada

Przez bramę życia dzisiaj przechodzę

Mam świadomość, że wszystko, co przed nią

Wziąłem w swe dłonie – utracę

I mam świadomość, że wszystko co wyrwały

Z tego piękna moje oczy

Wasze mściwe serca mi odbiorą

Ale nie dbam o to :

Jestem gotów złożyć tę daninę

By was dopaść

Nadciągam – ja, człowiek – wasza, bogów zagłada

Przez bramę piekieł, którą kluczem śmierci otworzę

Idę do was nagi, w płomieniach wędruję

W dłoni miecz trzymam

 Wykuty z gniewu i szału ludzkiego losu

Dopadnę was za każdą cenę

A jak spojrzę wam w ślepia

To nie będzie już bogów

Nadciągam – ja, człowiek – wasza, bogów zagłada

Ktokolwiek z was stanie na mej drodze

Jak psa ubiję, a mój oręż skąpany

W waszej nieśmiertelnej krwi

Przypomni wam coście nam dali

Dzisiaj  jeszcze na kowadle mojego istnienia

Wykuwam wam miecz przeznaczenia

Hartuję go w buncie i niepokorze

Ale ostrzegam was zawczasu

Nadciągam – ja, człowiek – wasza, bogów zagłada

Idą ze mną towarzysze mojej niedoli

Wszyscy piękni wczorajszym życiem

 I dzisiejszym nieistnieniem

Idzie Perseusz, za nim Prometeusz

Widzę jeszcze dumnego Ateusza, idzie CHE

Za nim Mietek z widłami i Baflo z motyką

I jeszcze kilku wspaniałych

Po drodze wyrzuciliśmy zbędne obciążenie-

-Wydarliśmy sobie serca i dusze

Idziemy mordować bogów

Tak jak oni nas

Bez litości, bez współczucia

Nie będziemy brać jeńców

Nadciągamy – my, ludzie – wasza, bogów zagłada

A każdy z nas niesie klucz do waszych fortecznych bram

A ten klucz na imię ma Śmierć…

Drżyjcie – nadciągamy….

 

Powrót

R