Drzwi
Siedzę sobie
„Kurwa, ale
pięknie kurwa, ale pięknie…” Właśnie mijam świątynie ciśniańską (gdzie ponoć
mieszka bóg, on chyba z niej nigdy nie wychodzi, bo jeszcze go nie widziałem),
do tego odcinka swej wędrówki nie zauważyłem jakichś istotnych zmian w wystroju
wsi, i nagle kątem oka dostrzegam jakiś ruch budowlany w dwóch starych garażach
znajdujących się z boku Urzędu Gminy. Idę w tamtym kierunku i na miejscu witam
się z majstrem, który właśnie rozpierdala futryny wyciągając je z mozołem ze
ścian, pytam się:
- Wymieniacie
te drzwi?
-Tak, będą
blaszane.
-A nie wiesz,
co z nimi zrobią?
- Chyba
wyrzucą.
Pozbierawszy
informację o dalszym losie drzwi pędzę do Todka, właściciela jednego z garaży i
drążę temat:
-Cześć
Todek, słuchaj wymieniacie te stare drzwi, czy mógłbym je odkupić, albo jeszcze
lepiej dostać za darmo w prezencie?
Todek chwilę
się namyśla i wybiera ten korzystniejszy wariant dla mnie. Na drugi dzień biorę
Pickupa (pozwolę sobie na kryptoreklamę , stare Mitsubishi L-200, koloru czerwonego nie do zajebania),
pakuję z majstrem ten drogocenny skarb i przewożę za Siekierę.
Nazajutrz z
Lesiem podcinamy trochę zgnilizny, czyścimy, malujemy i wstawiamy jedną szybkę,
poczym instalujemy wrota w Garażu Siekierezady, przez, które będzie wyjeżdżała
Dodge WC-63. Drzwi prezentują się zajebiście, pasują do wystroju. W prawdzie są
młodsze, ale ustaliłem, że mają też już ładne pół wieku.
Dzisiaj
siedzę sobie cedząc malinową herbatę i patrząc w szesnaście szybek rżniętych
z matowego,
archaicznego szkła przypominam sobie o tym, że za tymi wrotami w moim
dzieciństwie Pan Dentysta klepał osobowego, Studebakera z wielkiej wojny.
Obsesyjnie go klepał latami tłukąc po pracy w blachy tej biednej landary i
doprowadzając tym do szaleństwa sąsiadów, przypominam sobie jak wybił jedną z
tych szybek rzucając w nas młotkiem, bo jako dzieci byliśmy wielce
zainteresowani cóż on tam czyni, a jego to wkurwiało.
Siedzę sobie
tak w tej Nowej Sali Siekiery i patrzę w te drzwi przez inne drzwi i wiem, że
nie są to byle, jakie wrota, to są bramy mego dzieciństwa, to są zaczarowane
wrota do mojej przeszłości. Fajnie, że mogą jeszcze żyć, na pewno gdyby Todek
wiedział, że to są drzwi magiczne zainstalowałby sobie je w domu i kiedy by
chciał właziłby do mojego dzieciństwa, ale dzięki bogu jedyną zapłatą, jaką mu
obiecałem to dożywotny wstęp do Muzeum Siekierezady, jestem pewien, że Todek
nie będzie tego nadużywał budząc mnie o 2 w nocy, że on ma właśnie chęć iść do
Muzeum…
R