Dlaczego
Joanna D’Arc nie dała dupy tylko głowę?
Kobiety są skłonne
już ze swej natury do poświęceń, genetycznie zaprogramowane Na dawanie, nie
obce im poświęcenie, wyrzeczenie, znoszenie upokorzenia w imię wyższych celów.
Patrzę na swój mały ciśniański świat i trudno mi dostrzec tak żarliwą wiarę w jakąkolwiek ideę,
trudno mi wyszukać człowieka w którego oczach płoną iskry, który porywa tłum
wiejski – słowem do wielkiego czynu. Może ksiądz? Który buduje nową świątynię i
żarliwie wzywa do wyrzeczeń na cegiełki – NIE, to mnie nie interesuje.
Może władza świecka, która nakłania do „rozwoju” – czytaj
zarabiania pieniędzy, nijak nie mogę się wciągnąć.
Patrzą na mnie oczy CheGeuwary, Patrzą na mnie oczy Jezusa i
wstyd mnie przepełnia, oto nastąpił w mojej wiosce pogrzeb idei, zakopaliśmy Ją
wstydliwie i każdy udaje że Ona w Cisnej nie mieszkała, bo po co nam jakaś idea
(nie sieć komórkowa), takie główno to tylko przeszkadza w nędznych,
indywidualnych poczynaniach, po co nam Park Bieszczadzki Narodowy, a co to
właściwie jest naród.
Ten naród to my – ciśniaki, to na chuj nam jakaś idea.
Przyroda jest kobietą, jest genetycznie zaprogramowana do
poświęceń i wyrzeczeń, więc nie trzeba niczego zmieniać, ale mimo wszystko coś
mnie gryzie i nie jestem pewien dlaczego Joanna nie dała dupy tylko głowę …
R