Dla Ciebie – jak pies

 

Jak zderzenie dwóch zagubionych komet w kosmosie

Nasze serca tak się spotkały

Arytmią i spazmami miłości bić poczęły

Na początku była niewiedza

Z latarnią naszej nadziei

Przemierzaliśmy rozgwieżdżony szlak

Płonąc i widząc tylko siebie

Nasze rozświetlone warkocze

Widać było z odległych planet

Przemieszanie dusz i ciał

Dwie różne idee zaprzęgły się

W  ten rydwan ognisty

Ciągnąc potworną siłą

Nie było sieci, która mogłaby nas zatrzymać

Ja za Tobą jak pies

A Ty za mną jak suka

By wypełnić ten zew

Biegliśmy – uciekaliśmy przed pogonią

Dni codziennych, prozy życia

W naszych wyznaniach nie było interpunkcji

Nie znaliśmy wytchnienia

Jak z  wulkanu wyrzucane słowa

Syciły ogień naszej piekielnej machiny

Pędziliśmy w nieznane na złamanie karków

Na złamanie łap

Nie było krzewu ciernistego

Który mógłby zranić nasze skóry

Opróżnialiśmy płuca prawie do skonania

Ja za Tobą jak pies

A Ty za mną jak suka

By wypełnić ten zew

Ile razy można tak biec –nie wiem

Ja biegłem tylko raz

Dla Ciebie - jak pies….

 

Powrót

R