Czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Na okładce
ukrwiony
Tam sobie
notuję, że Grzesiek się powiesił
I trzeba coś
napisać o tym…
Natłok
wrażeń i myśli porządkuję
Bym nie
zapomniał napisać o tym szarym kocie
Przejechanym
obok słupa oświetleniowego
I tym
drugim, który obok niego siedzi pół nocy
I czeka na
swego towarzysza
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Na okładce
ukrwiony
I w nim
sobie notuję, że Zbyszek drogowiec
Był w
szpitalu tydzień i wyszedł z niego jeszcze żywy
W nim sobie
kreślę kilka koślawych zdań
O Mietka
niekończącej się depresji i o tym,
że o piątej
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Na okładce
ukrwiony
I w nim nic
nie zapominam
A to że Karol już na cmentarzu
A to, że
przestraszyły mnie dzisiaj jesienne liście
Sypiące się
garściami z brzozy
I jeszcze
bardziej przeląkłem się rozpaczliwego krzyku sójki
Jakby to
same One-drzewa
wydawały swym
szelestem ten skowyt konania
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Na okładce
ukrwiony
I z
przerażeniem Go już otwieram,
Bo tyle w
nim zgromadzonych uczuć i emocji
Że tylko
ciągle boli…
I z
przerażeniem go już otwieram by nie przeczytać w nim,
Że to już
koniec.
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Na okładce
ukrwiony
I nie wiem
czy już w nim przeczytałem, że matka moja żyły sobie kiedyś otworzyła
I tak samo
ja chciałem zrobić
Ale może
tego jeszcze nie zapisałem w tym nędznym kajecie
I tylko
czuję, że kiedyś wertując kartki to odkryję
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
Na okładce
ukrwiony
I już nie wiem kto to wszystko zapisuje
Ja czy
życie? Czy my po społu – ten duet szalony
Tak spółka z
ograniczoną odpowiedzialnością zwana schizofrenią
Boję się
swojego zeszytu w dojrzałe pomidory
I nic mi nie
da nawet jak go spalę
I muszę wam
wyznać prawdę całą
Ja to
wszystko ryję bólem swym i cierpieniem na kartach duszy rozdartej
I wydaję mi
się, że ja jestem już tym zeszytem w dojrzałe pomidory
A z mych
nadgarstków wszystkie kartki solidnie ukrwione…
Mam czerwony
zeszyt w dojrzałe pomidory
R