Cień czasu

          Cień czasu położył swą dłoń na moim świecie, siedzę w kuchni swego domostwa w ostatni dzień lutego i patrzę przez szprosy okna jak On kona i jak kona ta zima i w jej śmierci nie ma smutku, jest radość bo za horyzontem idzie już wiosna, niosąc w dłoniach bukiet białych kwiatów na jej, zimy, pogrzeb. Za oknem z sopli lodu zwieszonych z dachu kapią krople wody, w ich krysztale odbija się cień czasu, może trochę tylko niepokoi, a może wcale, bo wszakże to tylko cień czasu. Za oknem kot Kulka łowi ostatnie promienie słońca zdaje się nawijając je w motek własnego puszystego ciała, ciekawe czy kot widzi ten cień czasu, ale sądząc z niefrasobliwej pozy, chyba nie. A po cóż się martwić temu kotu o ten cały cień czasu. Za oknem sójka skubie resztki karmy dla sikorek i spłoszona moim ruchem głowy zrywa się do lotu. Ciekawe czy ona, ta pierzasta istota widzi z góry ten cień czasu, ale po cóż jej płoszyć się tym całym cieniem czasu. Siedzę przy piecu w kuchni swojego domostwa i patrzę w okno na świerki otrząsające się ze śniegu i widzę na nich cień czasu. Za ogrodzeniem z żerdzi konie żują leniwie siano i chyba ten cały cień czasu je nic nie obchodzi, bo skądże by w ich wzroku było tyle spokoju. Zima umiera za oknem, ale czy we mnie też jest śmiertelna… nie wiem… może jest tak podstępna, że kładzie mi na sercu dłoń cienia czasu i to tak mrozi mi duszę. Patrzę w okno i widzę piękne góry Bieszczadów i wydaję mi się, że na Jaśle odcisnęła się swym piętnem ta ciężka łapa cienia czasu i patrzę na szare niebo zmierzchu i to jest chyba tylko część tego cienia czasu, który kładzie się metodyczną nieuchronnością nad Cisną całą i boję się o tych ludzi wszystkich, którzy tu mieszkają i których sobie cenię i chciałbym im rozjaśnić ten kładący się na nich nieubłaganie cień czasu… ale czy mogę, czy jestem w stanie walczyć z cieniem, cieniem czasu. Trzymam w dłoniach szklankę herbaty i godzę się z nieuchronnością tego co przyniesie On, ten cień czasu i cieszę się, że to jest tylko cień czasu i jeszcze wszyscy mamy czas i patrzę przez okno jak inne stworzenia patrzą bez lęku nie zauważając tego całego cienia czasu i zdaje się żyją bez strachu jakby były nieśmiertelne - kot Kulka, płochliwa sójka, konie żujące siano… a cień czasu uśmiechem Mony Lisy, za oknem mojej ciepłej kuchni kwituje śmierć zimy…

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R