Byłem w podróży czyli Homiletyka Mistyczna

 

Wczoraj byłem w podróży

Leciałem w głąb śliskiej studni

Wessała mnie moja przeszłość

Wezwała mnie moja przeszłość

Chciała by ją poznał

Chciała bym ją dotknął

Wczoraj byłem w podróży

Leciałem w głąb śliskiej studni

Starając się chwytać omszałych cembrowin

Im bardziej starałem się zatrzymać tym większego przyśpieszenia nabierałem w tej drodze

W głąb siebie, w tej podróży w największą tajemnicę noszoną w swoim świecie

Spadałem w to wszystko co latami wypierałem z siebie

Spadałem w to wszystko czego nie chciałem dopuścić do siebie

Spadałem w to wszystko czego nie chciałem w sobie zobaczyć

Spadałem w prawdę poznania

Im głębiej podróżowałem tym ból był bardziej przejmujący

Lustro mej duszy rozszczepiło się od upadku na tysiące fraktali

Które układały się we mnie w innej konfiguracji

Mieszały, cięły me sumienie na plastry

Wbijały jak zimny sztylet w moją jaźń

Kaleczyły w sposób straszliwy duszę

Wczoraj byłem w podróży

Spadałem w kosmiczną studnię samotności

Spadałem chcąc pojąć rozumem swój los

Po drodze otwierały się na mgnienie

Okna prześwietlone prawdą absolutną

Ukazując mi galerię obrazów symbolicznych

O mym istnieniu

O moich czynach

Odzierając je bezlitośnie z kłamstwa

Prawda wypalała mi oczy

Wczoraj byłem w podróży

Sięgnąłem dna swej rozpaczy

By złagodzić upadek serca użyłem zamiast rozumu

Przypomniałem sobie o miłości

Jaką obdarowali nas nieistniejący stwórcy

Zobaczyłem ją w sobie i w innych żyjących

Obudziłem głęboko śpiącą

Przyciśniętą wielkim głazem milczenia

Wczoraj byłem w podróży

Byliśmy tam w wielkiej trójcy połączeni

Ja, serce i rozum

W jakiej kolejności wróciliśmy

Nie wiem

Ale nadal trwamy pomieszani razem

Wczoraj byłem w podróży

Leciałem w głąb śliskiej studni

Na dnie leżały prawdy oczywiste

Jak bochenek chleba okrojone

W mym dzieciństwie

Tępym nożem piłowane

Dzisiaj trzymam w dłoni tych kilka brakujących kromek

I ból rozdziera mi serce

Wczoraj byłem w podróży

Leciałem w głąb śliskiej studni

To co ja tam zobaczyłem

Wy zobaczycie to kiedyś sami

A jeśli tam nie wyruszycie

Staniecie się następną cembrowiną tej potwornej otchłani

Przywiozłem z tej podróży

Kilka widokówek pięknie wykaligrafowanych

Na jednej jest napisane

Że siła rodzi się tam gdzie słabość

Na drugiej jest napisane

Że bez miłości nie ma istnienia

 

Powrót

                                  R