Bohater
Moich Czasów
Może to Wojtek Stolarz podłogowy, w tym drżącym Murowie, w
towarzystwie tej swojej drżącej duszy tkwiącej w pudełku zielonych ścian
swojego pokoju i swojego niepokoju, w myślach układający pasjansa z dwóch figur
– Uciekać, czy nie uciekać? Nie uciekać, czy uciekać? Jakby znał tylko te dwa
słowa.
Może to Baflo, który teraz jest na odwyku, mimo, że miał „stałą”
pracę w Siekierezadzie i wyobrażenie o własnej osobie, że prawie w ogóle
nie pije, a jak pije, to tylko sporadycznie, co dzień i nie cały, bo jak śpi,
to przecież nie.
Może to Mietek, który siedzi w areszcie śledczym i czeka na
rozprawę za nożownictwo i za próbę rozprucia Andrzeja Mulendy brzucha i jest
mu smutno i strasznie źle w tym więzieniu, bo chuj z takim życiem jak srać trza
na rozkaz, spać trza na rozkaz, żyć trza na rozkaz.
Może to Struś – solowy gitarzysta basowy, z którym po kres
czasów będziemy słuchać „Since I’ve Been Loving”, z którym do końca Jego dni
będziemy słuchać jego zdartej gitary basowej, wygrywającej ciężko song
samotności nieustającej o samotności rozszerzającej się jak Kosmos.
Może to ci, którzy spoczywają na Ciśniańskim Cmentarzu, pod tymi
pięknymi lipami, zasadzonymi temu pierwszemu umarłemu, który tam się pierwszy
położył.
Może to ja, który tak sobie klecę te słowa mozolnie, ale chyba
jeszcze nie ja.
Może Władek od traktora „trzydziestki” słynnej w naszej wsi od
zarania istnienia Władka i jego pracowitej maszyny.
A może Michałek, co się powiesił w cieniu nieistniejącej cerkwi
na Dołżycy.
Jeszcze
chwilę muszę się zastanowić, a jak już będę wiedział, kto jest ten bohater
moich czasów, to natychmiast Wam napiszę i podzielę się tą bezcenną wiedzą.
R