Bilard życia
Relacje
między ludzkie są czysto fizyczne i matematyczne, nie znaczy to, że jedno
ciało, do drugiego ciała, chociaż też, ale mam tutaj na myśli procesy
uwalniania energii, bądź kumulowania jej po zderzeniach z innymi istotami,
czyli prosto związane z czystą fizyką. Jesteśmy jak te kule bilardowe na
zielonej tafli stołu. Różne czynniki są kijem, a graczem najczęściej jest los,
karma, bóg, synchronizm, wróżka Klaudia, bądź libido - terminy do wyboru. Jeśli
istnieje teoria gier hazardowych, to istnieje matematyczny wzór na ruch tych
kulek i fajnie jest, bo znowu jest wybór, jedni mogą pierdolić,
że to naukowo wytłumaczalne, a drudzy, że boska niewiadoma pojawia się w
równaniu, ale jedno jest pewne, gdy zderzają się dwie kule w przestrzeni i
czasie nic nie jest już takie samo. Zmienia się wzór równania i następuje
uwalnianie i kumulowanie energii.. i jedno jest pewne,
że częściowo mamy moc zmieniania naszej rzeczywistości, bo nawet uderzeni kijem
bilardowym przez jakiegoś z graczy nad nami możemy się trochę inaczej potoczyć,
trochę nagiąć nieubłaganą matematykę i fizykę, po trosze możemy być taflą stołu
bilardowego, po trosze kulą, bądź kijem, jeśli o mnie chodzi najbardziej lubię
być graczem, to jest podniecające, gdy możesz wpływać na trajektorię innych kul
bilardowych, to też zajebista odpowiedzialność, ale pamiętajmy też, że droga od
gracza do kuli szybka i krótka i nieraz nie wiedzieć, kiedy jesteśmy kulą, a
wydaje się nam, ze dalej tkwimy na pozycji gracza i wówczas trzeba też sięgnąć po matematykę i fizykę umysłu i zapierdalać do
psychologa…
R