Bajka o
psychologu i złotej rybce
-Od kiedy zaczął się pański kryzys? – zapytał przygarbionego i
trzymającego się oburącz za głowę pacjenta pewny siebie psycholog w czarnym
garniturze i drogich skórzanych butach.
-Panie psychologu, tąpnęło mną jak ryba podała mi te cyfry
-Jak to? Ryba do pana przemówiła? – drążył temat terapeuta z
ciekawości zawodowej i hobbystycznej, gdyż sam wędkował
-No tak, powiedziała te wszystkie cyfry jednym ciągiem.
-Jaki to gatunek ryby?
-No była taka złota….
-Może jaź-złota orfa, a może karaś złocisty? – zreasumował
psycholog – O a może lin? One też nieraz mają odcień złota? – rozmarzył się
wędkarsko psycholog
-Chyba raczej karaś….
-A na co wziął?
-Na rosówkę-taką dużą – rzekł pacjent
-A co z tymi cyframi?
-Nie wiedziałem wtedy. Rybę puściłem, bo mnie totalnie
zaskoczyła… A wieczorem w telewizji usłyszałem te cyfry, to był duży
lotek-siedem baniek, i wtedy mnie rozjebało.
-Gdzie pan ją złowił?
-W starorzeczu rzeki, niedaleko naszego miasta, pod skałkami.
-A wiem! – skojarzył psycholog – Byłem tam kilka razy, świetna
miejscówka na brzany, dobra na dzisiaj kończymy, moja sekretarka umówi panu
następny termin. Do widzenia!
Psycholog pognał galopem do domu, pozbierał wędki i ruszył na
ryby w ustalone miejsce „pod skałkami”, miał w zapasie z poprzedniej eskapady
kilka rosówek, przybywszy na miejsce nadział na hak największą i zarzucił. Nie
trzeba było czekać długo, spławik poszedł na dno, zacięcie i po krótkim holu
miał w dłoniach złotą rybę – ta wypluła resztki wody i wyskrzeczała cyfry,
psycholog wypuścił rybę i na świstku papieru zapisał namiary, zwinął sprzęt i z
piskiem opon wystartował do najbliższej kolektury TOTO. Tam skreślił cyferki i
szczęśliwy powrócił do domu, wieczorem wygodnie zasiadł w skórzanym fotelu i
popijając whisky rzekł do siebie na głos:
-Jak wygram te siedem baniek, to pierdolić tych wszystkich
pojebów.
Spiker podawał cyferki, twarz psychologa jaśniała, ale o kurwa,
ostatnia cyfra się nie zgadzała. Psycholog z niedowierzaniem pobiegł do
wędkarskiego plecaka i odszukał karteczką z nad wody, na niej były wszystkie
prawidłowo, dotarło do niego, że w podnieceniu pieprznął się na jedną cyfrę.
Szaleństwo dopadło fachowca, udał się do swego promotora po
pomoc.
Na pytanie: co się dzieje? Rzekł:
-Ryba wyjebała mnie na grubą kasę!!!
R