Anioł

 

Mój Anioł ma skrzydła unurzane w asfalcie.

Chciałby się wzbić w świt nadziei

Ale skrzydła ma posklejane czarną lepką breją

Mój Anioł siedzi skulony w kącie pokoju psychiatry

Jak dziewczynka z zapałkami i nie może wskrzesić dobrych myśli

Tracąc płomień za płomieniem

Mój Anioł ma skrzydła unurzane w asfalcie

Mój Anioł siedzi na ławce przed gabinetem psychologa

Obmywając łzami swą duszę

Mój Anioł ma skrzydła unurzane w asfalcie

Mój anioł cierpi bezsenne noce trzymając w dłoni swe płonące sumienie

Jak okruszki chleba

Mój Anioł ma skrzydła unurzane w asfalcie

Mój anioł ma w oczach szary ocean smutku

Falujący boleśnie przy każdym oddechu

Mój Anioł ma ręce i nogi jak jesienne zeschłe trawy

Trzęsące się na wietrze

Mój Anioł ma skrzydła unurzane w asfalcie

Aniele mój, opuść mnie w mej niedoli – proszę…

Skrzydła mam unurzane w asfalcie…

….

 

Powrót

R