Lustra w Siekierezadzie

 

Przeźroczysta substancja, w której nadaremnie przeglądając się by zobaczyć siebie, tonie nasz wzrok. Magia lustra jest niezaprzeczalna. Masywna, mroczna rama okala szklaną pustkę. Podchodzisz i malujesz swój portret en face, z profilu, z miną mądrą i zdziwiona, wściekła, nie podoba ci się dzieło! Oddalasz się, a lustro wymazuje twój kształt, albo i nie, kto je tam wie, co nosi w swej pamięci.

Lustra w Siekierezadzie w większości stworzył Leszek „Hindus”. Ilekroć staję pod Leszkowym lustrem zastanawiam się, co jest z drugiej strony, czy tam jest tak samo i czy istota oglądająca mnie przez ścianę szkła jest prawdziwsza ode mnie, a ja jestem tylko jej odbiciem.

            „Czarne lustro” na zdjęciu jest jednym z pierwszych „pytań” Leszka, służy narcyzmowi ludzkiemu, wraz ze swym mistrzem stanowi nieodłączną całość, kompozycję tworzącą historię „Siekierezady”.

            Leszek „Hindus” Wadwani – przydomek od korzeni z półwyspu indyjskiego (Ojciec Lecha z nad Gangesu). Przez Władka Karabina nazwisko spolszczone na „We dwa dni”. Zamawiając dzieło pytasz się Lecha – Kiedy będzie gotowe? - „We dwa dni”.

            Rozwinięcia tematu lustra w wykonaniu Lecha bardzo przypadły mi do gustu. Zaczął eksperymentować z ramami, które zachodziły na tafle szkła, koncentrowały użytkownika lustra bardziej na nich niż na własnej osobie. Lustra te przestały pełnić rolę praktyczną, odbijały wnętrze Lecha – mroczne, przytłumione dymem skrętów, niezrównoważone, histeryczne – zaczęły być prawdziwe.

            Leszek jak każdy artysta poszukiwał w swych odbiciach równowagi pomiędzy treścią w nich zawartą a formą, myślę, że do dnia dzisiejszego mu się to nie udało, i dobrze, bo nie ma nic gorszego od spełnionego artysty, który przestaje już tak się nazywać, gdyż artyzm to niespełnienie. I poszukiwanie. Spełniony artysta to martwy artysta.

 

 

R.

Powrót